Ładowanie bezprzewodowe od dawna miało uwolnić gadżety od zbędnych przewodów, ale nawet dzisiaj nie jest to bardzo powszechne rozwiązanie, a zdecydowana większość urządzeń mobilnych nadal nie może się obejść bez ładowania z sieci. Jaki jest więc powód niechęci producentów do przejścia na masową produkcję tak popularnych urządzeń?
Szczęśliwe urządzenia z technologią bezprzewodowego ładowania
Dzisiejsza możliwość bezprzewodowego ładowania baterii jest w większości flagowa
modele różnych generacji. Wśród nich są m.in. tablet Nexus 7, smartfony Nexus 4 i 5, LG G2, Droid Maxx firmy Motorola, modele Lumia 920 i 1020 firmy Nokia oraz Samsung Galaxy S4 - producent oferuje opcjonalne ładowanie bezprzewodowe dla tego modelu, którego cena wynosi ok. 90 dolarów. Oczywiście z każdym dniem przybywa takich szczęśliwych gadżetów, ale wszystkie należą do klasy premium i nie każdy może sobie na to pozwolić.kupujący. A temat „zasilania” baterii bez przewodów jest również interesujący dla posiadaczy tanich telefonów komórkowych, którzy są gotowi kupować nawet produkty od mało znanych programistów.
Wszyscy naciągają się na siebie kocem
Jednym z powodów braku ładowarek bezprzewodowych na rynku jest niezgodność standardów. Obecnie istnieją tylko trzy główne standardy ładowania b/n. Co więcej, są one od siebie niezależne, więc producenci urządzeń mobilnych muszą wybrać jedną z nich. Najbardziej znany standard jest promowany przez Wireless Power Consortium, firmę technologiczną Qi. Z tą firmą współpracuje ponad 200 producentów, a bezprzewodowe ładowanie WPC jest dostępne w około
400 modeli. Drugą najpopularniejszą firmą jest Power Matters Alliance z technologią Powermat. Jej maty do ładowania są wyposażone w kawiarnie McDonald's i Starbucks. Trzecim producentem jest Alliance for Wireless Power, założona przez słynną firmę Qualcomm.
Przyczyna niezgodnych standardów
Podstawowa funkcja ładowania bezprzewodowego we wszystkich istniejących standardach jest taka sama - opiera się na przesyłaniu energii elektrycznej przez pole magnetyczne, które jest tworzone przez dwie miedziane cewki, z których jedna jest wyposażona w telefon, oraz druga to mata ładująca. Ten ostatni jest podłączony do ładowarki zasilanej z sieci. Dywan generuje pole magnetyczne, a cewka w urządzeniu mobilnym odbiera je, zamieniając je z powrotem w energię elektryczną. Ten uniwersalny schemat zadziałałurządzenia i maty ładujące pierwszej generacji. Jednak współczesne standardy są w stanie zidentyfikować gadżet, który wymaga bezprzewodowego ładowania.
Producenci wyjaśniają to ekologią, twierdzą, że „inteligentna” podstawka ładująca nie będzie marnować energii na generowanie pola magnetycznego.
Mały promień - ogromny minus
Kolejnym powodem niskiej penetracji tej technologii jest bardzo ograniczony zakres mat ładujących. Oznacza to, że gadżet może magazynować energię tylko wtedy, gdy leży bezpośrednio na macie. W rzeczywistości takie bezprzewodowe ładowanie jest nadal przewodowe, z tą tylko różnicą, że wtyczki nie trzeba wkładać do gniazda telefonicznego. Alliance for Wireless Power pracuje obecnie nad możliwością ładowania na odległość, a Cota zwiększyła już zasięg do kilku metrów i planuje wprowadzić takie urządzenia w 2015 roku.