Internet przyczynił się do narodzin terminu „Efekt Streisanda”. Cóż, osobliwości psychologii internautów i prawdopodobnie każdej osoby. Ciekawe? Teraz dowiesz się wszystkiego.
Historia terminu
Efekt Streisand narodził się w 2003 roku. Wtedy to amerykańska piosenkarka Barbara Streisand złożyła niezwykły pozew.
Gwiazda zażądała odszkodowania od fotografa Kennetha Adelmana za to, że jedno z jego zdjęć zamieszczonych w Internecie przedstawiało jej dom.
Adelman wcale nie był irytującym paparazzi, nie interesowały go nieruchomości ani życie osobiste Barbary. Fotograf po prostu zbadał erozję gleby na wybrzeżu (co więcej na polecenie rządu) i wykonał ponad 12 000 zdjęć, które zamieścił w sieci.
Wizerunek domu Barbry Streisand nie był wcale popularny, prawie nikt go nie pobrał, z wyjątkiem kilku osób (w tym prawnika gwiazdy), ale po rozprzestrzenieniu się informacji o pozwie gwiazdy, zdjęcie obejrzało ponad 1 000 000 użytkowników!
Wydawać by się mogło, że nieszczęsny fotograf musiał złożyć pozew wzajemny, ponieważ został oskarżony o Bóg wie co! Odniósł jednak z tego wiele korzyści: absurdalny proces sądowy pozwolił, aby jego witryna zyskała setki tysięcy nowych odwiedzających, a jedna z agencji kupiła nawet nieszczęsne zdjęcie od Adelmana, oferując za to dobrą kwotę.
W rezultacie oczywiście nie było możliwe usunięcie obrazu z sieci. Ponadto został opublikowany w prawie wszystkich mediach na świecie.
W 2004 roku dziennikarz Mein Masnick, opisując inną (ale podobną) sytuację, użył terminu „Efekt Streisanda”, który szybko zakochał się we wszystkich. Od tego czasu zjawisko polegające na tym, że wszelkie próby usunięcia informacji z Internetu prowadzą jedynie do jej szerszego rozpowszechnienia, nazywa się efektem Streisanda.
Nawiasem mówiąc, w tym samym roku sąd oddalił roszczenie Barbary i wezwał ją do zwrotu Kennethowi Almanowi wszystkich wydatków prawnych.
Zabójca Dziewicy
Jednym z przykładów efektu Streisanda jest następująca historia.
W 2008 r. organizacja z Anglii, która monitoruje legalność publikowania materiałów w Internecie, umieściła na czarnej liście w Wikipedii artykuł Virgin Killer dotyczący albumu popularnego zespołu Scorpions. Decyzję tłumaczono tym, że okładka albumu przedstawia praktycznie nagą dziewczynę, co można interpretować jako rozpowszechnianie pornografii dziecięcej. W rezultacie artykuł otrzymał miliony wyświetleń, a obraz został natychmiast rozpowszechniony w różnych witrynach.
Prawo dozapomnienie
W 2016 roku ustawa informacyjna została zmieniona, aby umożliwić Rosjanom usuwanie linków z nieaktualnymi lub fałszywymi informacjami na ich temat z listy wyszukiwania.
W tym przypadku informacje nie zostaną usunięte z sieci, ale wyszukiwarka nie udostępni witryny. Tylko użytkownik, który zna dokładny adres, będzie mógł uzyskać do niego dostęp. Jedyne zastrzeżenie: ta funkcja nie dotyczy wewnętrznego wyszukiwania sieci społecznościowych.
Internauci nazwali to prawo „prawem do bycia zapomnianym”.
Pułapki prawa
„Prawo do bycia zapomnianym” może oczywiście pozwolić Rosjanom zachować twarz, nie stracić honoru i godności, czy też uniknąć fałszywych oskarżeń. Jednak niedoskonałość prawa prowadzi do pojawienia się takich konsekwencji, z którymi bardzo trudno sobie poradzić.1. Wyszukiwarki często nie są w stanie zweryfikować dokładności informacji, ponieważ nie mają do tego żadnych uprawnień. Nie warto więc polegać na tym, że sam Yandex ustali prawdziwość informacji lub naruszenie prawa.
2. Spośród wszystkich próśb otrzymanych przez użytkowników, dotyczących usunięcia linku o nich z listy wyszukiwania, tylko 30% zostało zadowolonych. Ogromna liczba aplikacji „Yandex” po prostu nie ma czasu na przetworzenie. Wyjściem powinno być przeniesienie uprawnień do kontroli przestrzegania „prawa zapomnienia” na organy państwowe. Ale można tylko mieć na to nadzieję.
3. Skorzystanie z „prawa do bycia zapomnianym” może przerodzić się w głośny skandal i koniec spokojnego życia. Jeśli użytkownik zostanie odrzucony, media natychmiast zaczynają go „ścigać”, próbując dowiedzieć się, co ukrywa. Jeśli niczego nie można się dowiedzieć, to „biedni” dziennikarze muszą sami wymyślać „intrygi, skandale i śledztwa”.
Grzmot z czystego nieba
Efekt Streisanda i cenzura Internetu we współczesnej Rosji są ze sobą bardzo ściśle powiązane. Co więcej, nie jest jasne, co to są jajka, a co kurczak. Z jednej strony cenzura rodzi zainteresowanie, z drugiej strony niezdrowe zainteresowanie rodzi cenzurę. Potwierdza to szereg głośnych spraw.
To nie Twój „koci biznes”
Jednym z największych skandali internetowych była „Sprawa kota”. Słynny treser kotów Jurij Kuklaczew pozwał blogera Michaiła Werbitskiego za nazwanie Jurija łupieżcą i oskarżenie go o używanie paralizatora podczas szkolenia zwierząt.
Nie udało się rozstrzygnąć konfliktu za murami gmachu sądu, dlatego w lutym 2010 r. od Verbitsky'ego ściągnięto odszkodowanie na rzecz Kuklaczowa w wysokości 40 tys. rubli. Według Kuklacheva niewiarygodne informacje zostały usunięte. Które, nawiasem mówiąc, Verbitsky uznał za naruszenie wolności słowa.
Literatura zabroniona
Dobitnymi przykładami efektu Streisanda są historie z powieścią „Niebieski smalec” i „Ulepszenie małpy”.
V. Książka Sorokina „Blue Fat” wywołała falę oburzenia w związku z oskarżeniem o rozpowszechnianie materiałów pornograficznych. Wydawnictwo, które go wydało, i sam Sorokin zostali pozwani. W rezultacie sprzedaż książek wzrosła kilkukrotnie.
Historia z książką A. Nikonova „Monkey Upgrade” jest podobna. Znaleźli w nim ukrytą propagandę narkotykową. Ze sklepowych półekksiążka została wycofana, ale w Internecie stała się prawdziwym bestsellerem.
Jak pokonać efekt Streisanda
Aby nie wywołać fali masowego rozpowszechniania nieprzyjemnych informacji o Tobie, warto poznać trochę psychologii.
- Uwaga: w szkole drażniący „gruby” lub „okularnik” to nie tylko ktoś, kto ma nadwagę lub nosi okulary, ale ktoś, kto ma z tym kompleks. Dlatego ważne jest, aby „włączyć ignorowanie” na czas i ominąć niewiarygodne informacje bez eskalacji sytuacji.
- Efekt Streisanda jest żywy tylko dlatego, że ludzie bardzo gwałtownie reagują na ograniczenia w Internecie. Nawet jeśli zakaz jest słuszny i logiczny, po prostu nie można o nim zapomnieć. Pamiętasz, jak Herostat podpalił świątynię Artemidy? Naprawdę chciał być zapamiętany. I nawet pomimo tego, że nieszczęsny bohater został stracony, a wymienianie jego imienia było surowo zabronione, nie zapomniano o nim przez 16 wieków.
- Weź humor do wszystkiego, nawet do materiałów kompromitujących lub zdjęć w Internecie. Bieganie do sądu z pozwem zdecydowanie nie jest tego warte, a tym bardziej groźne - w ten sposób tylko przyciągniesz do siebie uwagę wszystkich.
Wyczyn reklamowy
Często rewelacyjny efekt jest wykorzystywany w reklamie lub PR.
Niestandardowa reklama społeczna serwisu „Rok Młodzieży”, mająca na celu kształtowanie aktywnego obywatelstwa młodych ludzi, miała ciekawą adnotację. Powiedział, że materiał został zakazany do oglądania i nie był pokazywany w telewizji. Oczywiście wszyscy byli zainteresowani tym, co było w filmie, a wyświetleń było dużo. Nikt nie jestDomyśliłem się, że był to chwyt reklamowy, a i tak nie planowano pokazywać wideo w telewizji. Technika „zakazanych informacji” jest obecnie prawdopodobnie najczęściej używanym chwytem reklamowym.
Wzruszająca historia
Amerykańska 9-letnia uczennica Martha Payne bardzo chciała wesprzeć jedną z fundacji charytatywnych pomagających afrykańskim dzieciom. Dziewczyna zdecydowała się na prowadzenie własnego bloga NeverSeconds, na którym zamieszczała zdjęcia swoich szkolnych obiadów. Nazwa bloga wiąże się z brakiem możliwości zdobycia drugiej porcji obiadu w szkolnej stołówce. Dziewczyna bardzo szczegółowo opisała potrawy, ich wygląd, smak i zawartość kalorii. Stopniowo blog zaczął zdobywać popularność wśród dzieci z innych krajów, które dzieliły się z Martą zdjęciami swoich posiłków. W efekcie powstała opinia, że obiady Marty są bardzo małe. Lokalni dziennikarze zainteresowali się tym, a nawet napisali kilka artykułów.
Administracja szkoły zareagowała bardzo negatywnie na sytuację i zabroniła dziewczynie robienia zdjęć obiadów. Marta, zasmucona tym wydarzeniem, napisała na swoim blogu wzruszający post, że nie może już pomagać afrykańskim dzieciom.
Publiczność i światowe media były oburzone aktem samorządu uczniowskiego. W rezultacie dziewczynie ponownie pozwolono fotografować jedzenie, a blog stał się bardzo popularny, a uczennica mogła pomóc afrykańskim dzieciom dzięki funduszom reklamowym.
Bez względu na to, jak dziwnie to zabrzmi, ludzie nie spieszą się, aby uczyć się na błędach innych. Wszyscy są pewniże na pewno będzie w stanie pokonać napastników, którzy rozpowszechniają na jego temat fałszywe informacje. Kiedy staje się jasne, że nie da się walczyć z wielomilionową armią „plotek”, nic nie można zwrócić – mechanizm zostaje uruchomiony i nie ma odwrotności. Niestety.